Tyle Was tu było :)

piątek, 27 lutego 2015

Opowiadanie 15

                                                         Ludmila

Zobaczyłam koc rozłożony na plaży z widokiem na gwiazdy i wodę w której odbijało się światło gwiazd i księżyca. Dookoła koca usypane były w kształcie serca płatki czerwonych róż i świece o zapachu wanilii. To wszystko razem po połączeniu z pięknymi widokami wyglądało cudnie. Spojrzałam na Fede i rozpłakałam się po czym rzuciłam się mu na szyję.
Federico- i co podoba się ?- zapytał z uśmiechem.
- Jest... jest po prostu cudowne.
Federico- cieszę się ale skoro ci się podoba to czemu płaczesz ?- zapytał ścierając moje łzy.
- To ze szczęścia. Ale już się ogarniam bo się znów rozmarzę- zaśmialiśmy się. Nagle Fede zza pleców wyciągnął wielki bukiet czerwonych róż. Mogłabym się założyć że wcześniej ich nie miał jak szliśmy no ale dobra.
Federico- to dla mojej księżniczki- podał mi bukiet a ja znowu rzuciłam się mu na szyję.
- Dziękuję są piękne.
Federico- ale i tak nawet w połowie nie tak jak ty- zarumieniłam się- kocham jak się rumienisz- złapał mnie za rękę i razem usiedliśmy na kocu. Fede położył się na kocu a ja wtuliłam się w niego.
- Wciąż nie mogę uwierzyć w to co się dzieje.
Federico- ja też nie, ale wiedz że już więcej nie dam ci wyjechać. Raz do tego dopuściłem i nie dam nikomu znów tego powtórzyć- uśmiechnęłam się.
- Ja też już więcej nie pozwolę by ktokolwiek nas rozdzielił.
Federico- czyli nie żałujesz że w tedy się zgodziłaś ? No wiesz przed twoim wyjazdem.
- Nie. Bardziej żałowałabym gdybym się nie zgodziła.
Federico- ciesze się że tak myślisz. Już nigdy więcej nie wątp we mnie ani w moją miłość do ciebie jasne ?
- Jak słońce- uśmiechnęłam się i mocniej wtuliłam w tors mojego chłopaka. Spojrzał na mój nadgarstek. Uśmiechnął się.
Federico- widzę że spodobała się bransoletka ?
- Bardzo.
Federico- no właśnie widzę że ci się podoba skoro nie chcesz jej ściągnąć.
- Bo jest dla mnie zbyt ważna. Po za tym obiecałam sobie że jej nigdy nie zdejmę i dotrzymam słowa.
Federico pocałował mnie w policzek. Leżeliśmy tak wtuleni w siebie jeszcze długo. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Ciągle śmialiśmy się lub przytulaliśmy. Spojrzałam na wyświetlacz na moim I'Phonie była 23: 48. Pokazałam godzinę mojemu chłopakowi.
- Chyba powinniśmy się zbierać.
Federico- masz rację chodźmy- zebraliśmy się szybko i po dwudziestu minutach byliśmy w hotelu. Weszłam jeszcze po cichu do pokoju Violetty i Leona bo zostawiłam tam torbę a nie chcę ich budzić. Najciszej jak potrafiłam otworzyłam drzwi. Przy ścianie zaraz przy wejściu stała moja torba. Zabrałam ją, spojrzałam jeszcze na moich przyjaciół wtulonych w siebie. Wyglądali na prawdę bardzo słodko. Wyszłam i wróciłam do pokoju mojego chłopaka. Szybko przebrałam się w pidżamę i wskoczyłam do łóżka gdzie czekał już mój Feduś robiąc coś na telefonie. Gdy zobaczył że wróciłam szybko odłożył telefon na szafkę i zgasił światło.
- Federico ??- spytałam po chwili.
Federico- tak skarbie ??
- A co z piosenkami na finałowy występ ?? Napisaliście już coś w końcu to już za trzy miesiące.
Federico- nie na razie tylko mamy te dwie piosenki- Lamame i twój duet z Violettą. Ma być jeszcze wspólna, naszego zespołu, jakiegoś innego duetu którego Pablo jeszcze nie wybrał, i solówka Fran tylko z tego co mi wiadomo to jeszcze nic nie napisała. A i jeszcze będzie duet Violetty i Leona. A czemu pytasz ?
- Z ciekawości bo przecież jak wrócę to chcę mniej więcej co będziemy śpiewać.
Federico- dobrze ale teraz nie zaprzątaj tym swojej pięknej główki tylko idź spać bo jest już bardzo późno. Dobranoc Lusiu- pocałował mnie delikatnie w usta i znów się położył.
- Dobranoc Fede- po czym wtuliłam się w jego silne ramiona i sama nie wiem kiedy ale zasnęłam.

                                                          Francessca

Obudziłam się wcześnie by popracować nad piosenką którą szykuję na zakończenie roku. To wszystko tak szybko minęło. Te trzy lata były najlepszymi chwilami w moim życiu. A sam fakt że mogę przygotować własną piosenkę i wykonać ją jako solo podczas koncertu i trasy bardzo mi się podoba i jest to dla mnie wielkie wyróżnienie. Podeszłam do pianina w moim pokoju i zaczęłam grać. W końcu udało mi się ją napisać. Po tygodniu mi się udało ! Wydaje mi się całkiem niezła. Pokażę ją jutro Pablo.
A właśnie zapomniałam miałam się dzisiaj spotkać z Diego. Nie mogę się przecież znowu spóźnić. Szybko poszłam do łazienki i ubrałam się w to :
Znalezione obrazy dla zapytania stroje w stylu FrancesciUczesałam się i pomalowałam. Spojrzałam w lustro. Nie jest źle. Chwyciłam moją czarną torebkę na łańcuszku i ruszyłam w kierunku miejsca spotkania.

                                                          Federico

Moja księżniczka jeszcze śpi ja postanowiłem pójść po śniadanie i przy okazji zahaczyć  o pokój Violetty i Leona zapytać się co dzisiaj robimy. Ubrałem się szybko i załatwiłem inne poranne czynności i poszedłem do pokoju przyjaciół. Zapukałem raz, nic, drugi też nic więc w końcu wszedłem bez pozwolenia. Jeszcze spali. Podszedłem bliżej próbowałem ich obudzić ale bez skutku. Wszedłem do łazienki zauważyłem pustą butelkę po wodzie. Szybko napełniłem ją znów wodą i wróciłem do pokoju gdzie spali. I wylałem na nich zawartość butelki. Większość na Leona bo Violetta będzie bardziej wściekła więc bardziej oberwało się Leonowi. Od razu się obudzili.
- No na reszcie ile można spać?- patrzyłem na wściekłą Violettę i nie mogłem powstrzymać się od śmiechu.
Violetta- to nie jest śmieszne Federico ! Przez ciebie jestem cała mokra ! A czy ty włamałeś się nam do pokoju ?!
- Nie miałem innego wyjścia! Darłem się, krzyczałem i trząsałem wami ale wy nic. Nadal spaliście.
Violetta- i to był powód oblewania nas wodą ?!
Leon- spokojnie kochanie nic się przecież nie stało.
Violetta- NIC ?!
Leon- nie przesadzaj spójrz na to z innej strony nie musisz brać już porannego prysznicu- zaczęliśmy się śmiać oboje tylko Violetta patrzyła na nas zabójczym wzrokiem. Leonowi oczywiście oberwało się za poprzednie słowa.
Violetta- niech wam będzie tym razem wam wybaczam.
Leon- NAM ?? Ale ja przecież nic nie zrobiłem !
Violetta- broniłeś go- wskazała na mnie- a to wystarczający powód a wracając co jest takie ważne że musiałeś się aż włamać do naszego pokoju o 10 rano ?
- Chciałem się zapytać jakie plany na dzisiaj ?
Violetta- ZAKUPY !!!!!!!!!- dostrzegłem w jej oczach dwie iskierki radości.
- Co to to nie.
Leon- no weź Fede nie przesadzaj niech się dziewczyny na cieszą- widać było że chce wynagrodzić Violi wcześniejsze wypowiedzi i znów jej nie doprowadzić do furii.
- No dobra niech będzie.
Violetta- super a później możemy iść do kina.
- Ok to ja wracam do Luśki- wyszedłem z pokoju i zeszedłem na dół do kawiarni. Zamówiłem ukochane naleśniki mojej ślicznotki z czekoladą i truskawkami. Do tego kawa. Taca na której dostałem nie wyglądała najlepiej. Kiedy nikt nie patrzył zwinąłem ze stolika obok szklany wazonik z czerwoną różą. W środku było pare czerwonych serduszek z papieru. Wyjąłem je i opsypałem nimi tacę. No teraz to jakoś wygląda.  Ruszyłem z powrotem do swojego pokoju. Wszedłem moja księżniczka jeszcze spała. Postawiłem tacę na szafce i położyłem się obok niej. Postanowiłem ją obudzić. Ale nie tak jak Violettę i Leona bo by mnie zabiła na miejscu. Byłoby gorzej niż z Violettą. Pocałowałem ją delikatnie w usta. Od razu otworzyła te swoje cudne patrzałki.
- Hej królewno jak się spało ?
Ludmila- wspaniale. Ale która jest już godzina ?
- Przed 11. Mam tu coś dla ciebie- podąłem jej tacę z jedzeniem.
Ludmila- dziękuję nie musiałeś- podniosła się i zaczęła jeść- jakieś plany na dzisiaj ?
- Tak. Violetta nalegała by pójść do centrum handlowego i kina co ty na to ?
Ludmila- świetnie. Ostatnio skończyła mi się szminka i lakier do paznokci. Myślałam też czy nie kupić nowej sukienki, butów, torebki i innych takich.
- To jak zjesz to się szykujemy.
Ludmila uśmiechnęła się do mnie. Po dziesięciu minutach skończyła i poszła się szykować. Ja byłem już gotowy. Wziąłem mój telefon i zacząłem sprawdzać portale społecznościowe. Po dwudziestu minutach moja królewna wyszła z łazienki wyglądała ślicznie.
  - Pięknie wyglądasz.
Ludmila- dziękuję a skąd wiesz że Viola i Leon są już gotowi a co jak śpią ?
- Możesz uwierzyć mi na słowo wydaje mi się że nie śpią- uśmiechnąłem się. Złapałem Lu za rękę i razem poszliśmy po naszych przyjaciół i razem pojechaliśmy do centrum handlowego.

KONIEC




      *******************************************************************************
Hej sorka że taki krótki ale pisałam go szybko i późno. Następny obiecuję że będzie dłuższy.
Pozdrawiam besos :*

Hej tu ja mam dla Was tą niespodziankę o której jest tak głośno. Nie którzy myśleli że będzie to 81 odcinek finałowego sezonu. I mieli po części racje. Niespodzianką jest ten o to filmik nie wiem jak Was ale mnie on bardzo wzruszył i zawsze jak go oglądam chce mi się płakać. Zapraszam do oglądnięcia.

Ps. Dla tych mocno wrażliwych- przygotujcie pudełko chusteczek :)

czwartek, 26 lutego 2015

Opowiadanie 14

                                                             Federico

Do powrotu Lusi zostały niecałe 3 tygodnie. Tak się cieszę że już niedługo będę miał moją księżniczkę przy sobie. Byłem właśnie na próbie z chłopakami w garażu Leona. Po jakiś dwóch godzinach skończyliśmy. Razem z Leonem poszliśmy do baru na piwo. Muszę się wyluzować bo ostatnio jestem jakiś spięty. Maxi, Andres i Broudwey nie mogli z nami iść no ale trudno.
Poszliśmy do tego baru co zawsze. Zamówiliśmy też tradycyjnie po piwie i usiedliśmy przy barze. Nagle telefon Leona zaczął dzwonić.
Leon- sory Federico ale to Viola muszę odebrać bo nie da mi spokoju. Zaraz wracam.
- Spoko
Leon- halo cześć kochanie- wyszedł z baru a ja siedziałem dalej przy barze. Nagle podesżła do mnie jakaś dziewczyna. Była bardzo podobna do mojej Lu. Blondynka, wysoka o bladej cerze. Ale włosy miała proste a oczy niebieskie. Patrząc jednak na styl ubierania się bardziej przypominała Violę.  Biała spódniczka do kolan, błękitna bluzka na ramiączkach z koronki, złoty pasek i torebka i buty tego samego koloru.
Dziewczyna- hej mogę się dosiąść ?- miejsc już nie było wolnych gdzie indziej więc była skazana na to.
- Jasne siadaj.
Dziewczyna- dzięki- usiadła i po chwili ciszy odezwała się- jestem Clara a ty ?
- Federico.
Clara- aha więc czemu siedzisz sam ?
- Nie siedzę sam jest ze mną przyjaciel tylko wyszedł na chwilę, miał telefon od dziewczyny.
Clara- a ty masz dziewczynę ?- zatkało mnie- wybacz jeśli wydaję się wścibska tylko po prostu jestem ciekawska- uśmiechnęła się.
- Nie nie ma problemu. I tak mam dziewczynę to znaczy mam...ale na odległość. Bo wiesz ona wyjechała do Los Angeles i wraca za 3 tygodnie a ja nie mogę już dłużej wytrzymać.
Clara- rozumiem mój chłopak Jackson- zaraz jaki chłopak ?! Jackson ?! Ten Jackson o którym myślę ?!- też wyjechał i rozstaliśmy się- taa ciekawe bzdury jej wcisnął skoro jest w więzieniu.
Clara- wiesz co dam ci radę.
- Jaką ?
Clara- nie siedzieć to tak dłużej. Pędź do domu i kupuj bilety na najbliższy lot do Los Angeles i leć do niej. Uwierz mi wiem co mówię. Leć byś jej nie stracił.
- To trudniejsze niż się wydaje no ale dobra przemyślę to.

                                                                   Leon

 Dobra skończyłem gadać z Vilu. Muszę do niej iść bo przeżywa swój ,,gorszy dzień,, związany z wyjazdem Ludmily. Ja dłużej nie wytrzymam niech ona wraca bo nie mam przez nią życia. Nic tylko muszę biegać do Vilu która płaczę a jak przyjeżdżam to już po wszystkim. Chowam telefon do kieszeni i wracam do tego baru. I kogo widzę ?? Federico całuję jakąś laskę a na dodatek nie jest nią Ludmila ! Choć bardzo ją przypomina to jednak nią nie jest. Podchodzę do nich i łapię kumpla za rękę.
- Federico wracamy Viola po mnie dzwoniła a miałem cię podwieźć- zacząłem go szarpać za ramie by w końcu od niej odszedł.
Federico- ok Leon spoko już idę...A to jest Clara. Clara to jest Leon.
Clara- miło mi poznać.
- Taa mi też a teraz chodź Fede szybko bo mnie Violetta zatłucze.
Federico- okey już idziemy.
Clara- jak przemyślisz mój pomysł to daj znać pa- póścił jej oczko, a ja wyciągnąłem go przed bar i stanąłem.
Federico- możesz mi powiedzieć co to było ?- mówił do mnie śmiejąc się. Jak on mógł przecież jak się Lu dowie...nie chcę nawet o tym myśleć.
- A co ty wyprawiałeś ? Wchodzę do baru a tam ty i ta cała Clara całujecie się jak gdyby nigdy nic !
Federico- CO ?! Ja jej nie całowałem ani ona mnie! Poznaliśmy się przed chwilą i co myślisz że od razu całuję laski które poznam ? Po za tym ja kocham Ludmilę.
- No ale ja widziałem co innego! Przynajmniej tak to wyglądało.
Federico- ale tak nie było. Wpadło jej coś do oka a ja pomogłem jej to wyjąć i tyle. Na to wygląda że powinieneś odwiedzić okulistę.
- To po co jej dałeś swój numer ?
Federico- nie dałem jej swojego numeru tylko ona dała mi swój. Dała mi też całkiem dobry pomysł i poprosiła mnie że jak się zdecyduję to mam dać jej znać jak wyszło i tyle. Ale i tak nie mów nic Violi bo ona powie Lu a jak to dziewczyny pewnie coś źle zrozumieją lub powiedzą.
- No dobra niech ci będzie wiedz jednak że masz u mnie dług. Ale teraz na prawdę wracajmy bo Violetta ma ten swój ,,kryzys,, a wiesz dobrze że jest w tedy nie do przewidzenia. Więc wolę by długo na mnie nie czekała.
Wsiedliśmy do mojego samochodu i pojechaliśmy pod dom Violi no i Fede oczywiście też.

                                                            Federico

Leon jak tylko przyszliśmy pobiegł do pokoju Violetty by ją pocieszać. Ja poszedłem do siebie do pokoju. Rzuciłem się na łóżko. Byłem padnięty. Sięgnąłem ręką po laptopa. Włączyłem go i sprawdziłem Skype. Lusia nie jest aktywna. Skorzystałem z okazji i wszedłem na stronę jednego z pobliskich lotnisk Buenos Aires. Hmm najbliższy lot do Los Angeles jest po jutrze rano o 10:30.
Zdecydowałem że polecę do Lu. Zrobię jej wielką niespodziankę. Ale nie chcę lecieć sam. Poproszę Leona i Violettę by polecieli ze mną na te dwa tygodnie do LA. Violetta na pewno się zgodzi w końcu Lu to jej przyjaciółka, Leon też pewnie się zgodzi jak się zgodzi Violetta, po za tym on i Ludmila znają się od dziecka więc na pewno się zgodzi. Wbiegłem szczęśliwy do pokoju Violetty. Ujrzałem płaczącą brunetkę wtuloną w Leona.
- Hej nie przeszkadzam ?
Violetta- pewnie że nie o co chodzi ?
- Mam wspaniałą propozycję myślę że wam się spodoba.
Leon- coś ty znowu wymyślił...
- Lecę po jutrze do Ludmily jak chcecie to lećcie ze mną co wy na to ?- Viola zerwała się na równe nogi a na jej twarzy pojawił się uśmiech.
Violetta- oczywiście że jadę.
- Ok a ty Leon ?
Leon- skoro Viola leci to ja też w końcu Lu to też i moja przyjaciółka.
- No to super idę rezerwować trzy bilety do Los Angeles na 10:30.
Violetta- jutro rano zadzwonię do Angie i powiem jej że nie będzie nas przez jakiś czas.
Leon- Fede kasę oddam ci na lotnisku.
- Spoko ja stawiam.
Leon- no dobra ja lecę pa Fede, pa skarbie- pocałował Violę w policzek i poszedł. Ja wróciłem do siebie do pokoju. Znów sięgnąłem po laptopa. Spojrzałem na zegarek w monitorze- jest 23:48 ?? Sprawdziłem jeszcze Skype zdziwiło mnie to że moja Lu byłam aktywna o tej porze. Chciałem zadzwonić ale ona mnie wyprzedziła.
- Hej a czemu to moja księżniczka jeszcze nie śpi ?- spytałem uśmiechając się.
Ludmila- jakoś nie byłam zmęczona wolałam jeszcze przed snem do ciebie zadzwonić.
- No dobrze jak tam ?
Ludmila- bez zmian- ziewnęła.
- Czyli jednak moja Lusia jest śpiąca ?
Ludmila- jestem nie zaprzeczę ale nie mogę zasnąć.
- To mam pomysł.
Ludmila- tak jaki mam się bać ?
- Nie nie musisz. Ułóż się wygodnie w łóżku i zamknij ocz- wykonała moją prośbę. Sięgnąłem po gitarę i zacząłem grać Ti Credo. Lu otworzyła na chwilę oczy i uśmiechnęła się słodko. Po chwili znów je zamknęła. Skończyłem grać. Moja księżniczka już spała. Wyglądała tak słodko.
Znalezione obrazy dla zapytania śpiąca Mercedes Lambre   (sorki za Tini ale innego nie znalazłam- autorka).
- Dobranoc księżniczko- ona tylko uśmiechnęła się przez sen na znak że mnie słyszy. Rozłączyłem się i odłożyłem instrument na miejsce. Położyłem się na łóżku i sam nie wiem kiedy ale zasnąłem ciągle myśląc o mojej Lu i o tym że za dwa dni ją zobaczę. Postanowiłem nic jej nie mówić to będzie niespodzianka. Już nie mogę się doczekać jej miny jak mnie zobaczy.

Dwa dni później :
Siedzimy właśnie w taksówce. Jesteśmy już w Los Angeles.
Violetta- Federico ty wiesz w ogóle gdzie ona mieszka ?
- Mniej więcej tak. Hotel zarezerwowałem niedaleko jej domu w którym myślę że mieszka. Mówiła że mieszka w środku miasta. W dużym domu obok nowej wytwórni płytowej z którą jej ojciec podpisał umowę. O to chyba tutaj.
Leon- idź teraz sam. Nacieszcie się sobą my pójdziemy do hotelu się rozpakować.
- Ok- poszedłem w kierunku domu w którym chyba mieszka Lu, a Leon z Violą poszli do hotelu.
Stoję przed drzwiami ogromnego domu. Na drzwiach dostrzegłem wygrawerowany złoty napis ,,Ferro,, więc domyślam się że chodzi o ten właśnie dom. Biorę głęboki wdech, wydech i niepewnie naciskam dzwonek. Jak to mówią raz kozie śmierć.

                                                                 Ludmila

Leżę w łóżku i oglądam jakąś komedie romantyczną. Nie rozumiem po co ja to w ogóle oglądam. Jest bezsensowna a zamiast się śmiać chce mi się wyłącznie płakać. Jest mi od niej tylko smutno. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Dziwne ojca nie ma do nocy tylko czasem ktoś przychodzi od jego pracy. Wstałam, odstawiłam pudełko po lodach które przed chwilą zjadłam, wyłączyłam telewizor i zeszłam po schodach. Znów usłyszałam dzwonek.
- Spokojnie już idę, idę...- marudziłam. Podeszłam do drzwi i je otworzyłam.
- Ojca nie ma...- powiedziałam ze spuszczoną głową. Nagle usłyszałam TEN dobrze mi znajomy głos.
Federico- a zastałem Ludmilę Ferro ??- zapytał z uśmiechem. Podniosłam głowę. Tak to ON to na prawdę on. Nie mogłam w to uwierzyć stałam w drzwiach jak idiotka i tylko się na niego patrzyłam. Zaniemówiłam. Po prostu mnie zatkało. On patrzył na mnie zmieszany.
Federico- nie cieszysz się ?- powiedział niepewnie. W tedy uświadomiłam sobie że to nie sen że to dzieje się na prawdę. Rzuciłam się mojemu chłopakowi na szyję. Ściskając go mocno. Po czym pocałowałam a on zakręcił mną dookoła siebie. Po chwili jednak postawił z powrotem na ziemi.
- Fede ale co ty tu robisz ??
Federico- postanowiłem zrobić niespodziankę mojej księżniczce- uśmiechnęłam się i znów wtuliłam w jego ramiona. Tak bardzo mi tego brakowało.
Federico- tęskniłem.
- Ja też. A jesteś sam ?- zapytałam wchodząc do środka razem z Fede.
Federico- nie jest jeszcze Violetta i Leon ale zostali w hotelu i kazali mi tu przyjść samemu.
- I dobrze zrobili- uśmiechnęłam się i usiadłam na kanapie. Poklepałam miejsce obok siebie na znak by też usiadł. Wykonał moją prośbę. Jednak gdy usiadł wczołgał mnie na swoje kolana. 
- Brakowało mi tego.
Federico- to trzeba nadrobić. Jest twój ojciec ?
- Nie nie ma na szczęście- siedzieliśmy tak, rozmawialiśmy i śmialiśmy się jeszcze przez około godzinę.
Federico- słuchaj muszę wracać się rozpakować, widzimy się później.
- No dobrze ale czy ty mnie właśnie zapraszasz na randkę ?
Federico- nie ale teraz tak. Lusiu czy sprawisz mi tę radość i pójdziesz ze mną na randkę ?
- Hmm muszę się zastanowić...- zażartowałam a Fede widząc to zaczął mnie łaskotać- przecież żartuję oczywiście że się zgadzam- powiedziałam śmiejąc się.
Federico- wiedziałem... a teraz do zobaczenia o 20:00 pod tym hotelem niedaleko. Pokój Violi i Leona to 10 a mój 11.
- Dobrze wpadnę wcześniej do Vilu pa pa- pocałowałam go w policzek i zamknęłam drzwi. Osunęłam się po nich. Zaczęłam śmiać się i piszczeć sama do siebie. Szybko się jednak otrząsnęłam i pobiegłam do pokoju. Wzięłam torbę (taką dużą, sportową) i spakowałam rzeczy na jutro i sporo na randkę. Razem z Violą coś wybierzemy. Tak postanowiłam zostać na noc u Federico. Spakowałam się w jakieś czterdzieści minut. Zeszłam na dół. Wyciągnęłam kartkę, długopis i zaczęła pisać :
,, Hej idę do koleżanki którą spotkałam dzisiaj w mieście. Znamy się jeszcze z Hiszpanii. 
Wrócę jutro pod wieczór. Jak coś to dzwoń- Ludmila,,
Tak wiem i tak pewnie nie zadzwoni no ale musiałam coś napisać. Położyłam kartkę w widocznym miejscu w salonie. Założyłam moją czarną skórę, wzięłam torbę i wyszłam z domu o godzinie 18. 
Po chwili znalazłam się pod drzwiami pokoju mojej przyjaciółki. Zapukałam.

                                                                Violetta

Siedzę sama w pokoju bo mój kochany Leoś poszedł na siłownię. Nie jesteśmy w domu a ten i tak musi chodzić na tą cholerną siłownię. Usłyszałam pukanie pomyślałam że albo to Fede już wrócił albo Leon czegoś zapomniał. Wstaję z łóżka i podchodzę do drzwi. A w nich zastaję moją kochaną blondynkę.
- Luuuuuuuuu- wciągnęłam ją za rękę do mojego pokoju i uściskałam.
Ludmila- tak to ja mam prośbę...
- Słucham ??
Ludmila- mam randkę z Federico i nie wiem w co się ubrać- zaczęłam piszczeć. Próbowała mnie uciszyć ale na marne. Po chwili jednak jej się udało- to co pomożesz mi ??
- Jasne chodź zrobimy cię na bóstwo.
Ja wyjęłam jej rzeczy z torby a ona poszła wziąć prysznic, pomalowała się, uczesała i zrobiła paznokcie. 
Półgodziny później w końcu wybrałam coś w sam raz dla niej.
 Znalezione obrazy dla zapytania zestaw sukienka w kwiatkiPrzymierzyła i wyglądała ślicznie.

                                                              Ludmila

Podeszłam do lustra. Zapięłam kolczyki, przeczesałam włosy a jeden kosmyk zaczesałam wsówkami do tyłu. Przejechałam jeszcze błyszczykiem po moich czerwonych ustach. Spojrzałam na wyświetlacz mojego złotego I'Phona była 19:58. Wzięłam moją srebrną torebkę na łańcuszku, pożegnałam się z Violą i wyszłam przed hotel. Czekałam chwilę ale po chwili ktoś zakrył mi od tyłu oczy. Trochę się wystraszyłam ale po chwili do moich nozdrzy dotarł ten zapach. Zapach drogich perfum. 
Federico- zgadnij kto to ?
- Hmm niech zgadnę czy to mój kochany Feduś ?- odwróciłam się. Moim oczom ukazał się nikt inny jak Fede. Grzywkę miał jak zwykle zaczesaną na żel a na twarzy ten jego piękny uśmiech.
- To co gdzie idziemy ??
Federico- na plażę a dalej to już niespodzianka- objął mnie ramieniem i poszliśmy- to o której mam odprowadzić moją księżniczkę do domu ??
- Nie musisz.
Federico- chcesz powiedzieć że mam cię puścić samą do domu w nocy ? 
- Nie, nie o to chodzi. Chcę ci powiedzieć że zostaję u was.
Federico- na prawdę a co na to twój ojciec wie o tym ?
- Nie i się nie dowie. Napisałam mu tylko kartkę że będę u jakieś koleżanki i jak coś to ma dzwonić i tyle.
Federico- aha. Czyli dzisiaj moja królewna śpi ze mną ?
- Na to wygląda- uścisnął mnie i poszliśmy dalej. Po piętnastu minutach zatrzymał się, wziął mnie na ręce i kazał zamknąć oczy. Zrobiłam to o co poprosił.
Szliśmy dalej przez niecałe dziesięć minut. Nie wiedziałam że ma aż tyle siły by dźwigać mnie aż tak długo zawsze brał mnie na ręce tylko na chwilę a tu proszę. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową. Jemu chyba się to spodobało bo wydaje mi się że się uśmiechnął. Po chwili jednak zatrzymał się i postawił mnie na ziemi. 
Federico- możesz otworzyć oczy- to co zobaczyłam było wspaniałe...

KONIEC
 

  

środa, 25 lutego 2015

Hej tu ja. Chciałam Wam polecić blogi które sama czytam i uwielbiam. Nie które są zawieszone ale i tak warto do nich zajrzeć. O to one :

 http://ruggcedes.blogspot.com/

 http://fedemila-always-and-forever.blogspot.com/

http://fedemila-fede-y-ludmi.blogspot.com/

http://mystoryfedemila.blogspot.com/

http://fedemila-bezwiary.blogspot.com/

http://federico-ludmila-fedemila.blogspot.com/

http://historie-fedemila.blogspot.com/

http://ludmila-y-federico-opowiadanie.blogspot.com/

 Zapraszam do zerknięcia na blogi i do dalszego czytania moich opowiadań. Przepraszam też za długą nieobecność ale dużo nauki w szkole. Postaram się dodawać je znów jak najczęściej.

Dziękuję besos ;*

Opowiadanie 13

                                                          Ludmila

Wstałam ok.10. Zawsze budziłam się szczęśliwa ale nie dzisiaj, nie teraz, nie po tym wszystkim. Miałam nadzieje że to był tylko zły sen, że obudzę się wtulona w mojego chłopaka. Ale to nie był koszmar tylko najgorszy dzień w moim życiu. Wstałam z łóżka, poszłam do łazienki, wykonałam poranne czynności, pomalowałam się i ubrałam to :
   Znalezione obrazy dla zapytania stroje w stylu ludmily Zeszłam na dół. Mojej mamy nigdzie nie było jak zawsze z resztą, nawet teraz gdy kazała mi tu wrócić i wyjechać do ojca nie może zwolnić się z pracy. To ma być matka ? Ale to w sumie dobrze nie miałam ochoty z nią rozmawiać. Otworzyłam kopertę leżącą na stole w kuchni.
Kochana Ludmilo- tsaa czy tylko ja czuję tu kłamstwo ?- niestety musiałam iść do pracy. Wrócę wieczorem jeszcze przed lotem. I pojedziemy razem na lotnisko. Lot masz o godzinie 20.00 proszę byś to tego czasu się spakowała i jak wrócę ok.19 byś była już gotowa.
Mama :)
I po co tu ten uśmieszek ? Po co ona kłamie ? Czemu mi to robi ? Wypiłam kawę i zjadłam musli z jogurtem. Nagle dostałam olśnienia. Jestem przecież już spakowana a nie zamierzam ostatniego dnia w Buenos Aires przesiedzieć sama w tym głupim domu. Wstałam, ubrałam kurtkę, wzięłam torebkę i wyszłam. Poszłam w kierunku domu Violetty. Wiem nie ma jej tam teraz bo jest w Studiu ale tak na prawdę to nie chciałam spotkać z nią tylko z Fede. Wiem że pewnie jest teraz w domu ze względu na swój stan zdrowia. No chyba że spróbował mnie nie posłuchać to w tedy nie chciałabym być teraz w jego skórze jak go tam nie znajdę. Po chwili doszłam do domu Castillo. Za wahałam się ale po chwili nacisnęłam delikatnie dzwonek i czekałam.

                                                           Federico

Leżałem w swoim pokoju w łóżku. Nie miałem ochoty nigdzie wychodzić, z nikim rozmawiać. Jedyne co teraz bym chciał to zobaczyć ją jeszcze raz- moją Lusie. Nagle usłyszałem dźwięk dzwonka do drzwi. Nie chciało mi się wstać i iść otworzyć no ale nie będę taki. Wstałem niechętnie z łóżka i zszedłem po schodach do przedpokoju. Podszedłem do drzwi i otworzyłem je. Moim oczom ukazała się najwspanialsza osoba na świecie. Wziąłem ją na ręce, zakręciłem dookoła siebie i pocałowałem. Nie mogę w to uwierzyć. To na prawdę ona !
- Ale co ty tutaj robisz ?
Ludmila- a co nie cieszysz się ?
- Oczywiście że się cieszę nawet nie wiesz jak bardzo. Ale czy ty nie miałaś dzisiaj lecieć ?
Ludmila- tak ale to dopiero wieczorem, a teraz pędź na górę się ubrać i idziemy na spacer.
Wykonałem prośbę mojej dziewczyny. Zajęło mi to 15 minut. Po chwili byłem już na dole i razem z Lu wyszliśmy już z domu.
- Lusiu a twoja mama wie że jesteś teraz ze mną ?
Ludmila- nie...Nie ma jej w domu do 19.
- Czyli mamy cały dzień dla siebie ?
Ludmila- na to wygląda- uśmiechnęła się a ja pocałowałem ją w policzek,wziąłem koc i gitarę, złapałem ją za rękę i razem udaliśmy się do parku.
-  To co moja księżniczka powie na lody ?
Ludmila- powie że bardzo chętnie- zaśmialiśmy się.
Poszliśmy w kierunku naszej ulubionej butki z lodami. Ja wziąłem jak zawsze czekoladowe a Lu truskawkowe. Rozłożyłem koc na trawie i razem usiedliśmy na nim. Gdy już zjedliśmy przypomniałem sobie że wziąłem przecież gitarę. Wziąłem instrument do rąk i zacząłem grać Lusia dołączyła do mnie.
 (jakby co Ludmila też to śpiewa xD)
Ludmila- wyszło nam to doskonale.
- Z resztą jak zawsze- uśmiechnąłem się a ona odwzajemniła uśmiech i nie wiem czemu rzuciła mi się na szyję nie żeby mi się to nie spodobało...
- Lu wszystko dobrze ? Zaraz mnie udusisz- zaśmiałem się a ona rozluźniła swój uścisk.
Ludmila- tak...chcę się tylko tym wszystkim nacieszyć zanim wyjadę...- łza spłynęła po jej policzku, ja oczywiście ją starłem.
Ludmila- będzie mi tego wszystkiego brakowało. Ciebie, Violi, reszty paczki, Buenos Aires, tego parku, naszych wspólnie spędzonych dni, butki z lodami, Studia...- kolejne łzy wypłynęły z jej oczu ja znów je otarłem i przytuliłem do siebie.
- Mi też będzie tego brakować.
Ludmila- ale jak to przecież będziesz mógł tu przychodzić codziennie, uczyć się w Studiu i spotykać z innymi.
- No niby tak ale bez ciebie to nadal nie będzie to samo. Nie będzie mi to sprawiało takiej radości jaką sprawiało to teraz. A teraz powiedz mi gdzie ty w ogóle jedziesz ?
Ludmila- do USA dokładniej do Los Angeles. Mój ojciec podpisał jakiś spory kontrakt i musiał się tam przeprowadzić z Afryki. Mam mieszkać u niego w domu niedaleko studia w którym pracuje. A czemu pytasz ?
- Chcę wiedzieć gdzie wywożą moją księżniczkę. A i mam coś dla ciebie...- przypomniałem sobie o małym prezencie który ostatnio jej kupiłem.
Podałem jej pudełko, ona je otworzyła i znów rzuciła mi się na szyję.
Znalezione obrazy dla zapytania złota bransoletka z serduszkiem Ludmila- dziękuję Fede.
- Czyli podoba się ?
Ludmila- Feduś jest śliczna dziękuję.

                                                               Ludmila

Postanowiłam że będzie to bransoletka której nigdy nie zdejmę. Będzie to mój amulet czy coś w tym stylu.
-  Która godzina ?
Federico spojrzał na zegarek- hmm jest 16.30
- Ale ten czas szybko zleciał...
Federico- czyli musisz już iść ?- posmutniał.
- Tak ale chodźmy jeszcze się przejść- wstałam podałam mu rękę szybko wstał. Pozbieraliśmy rzeczy i poszliśmy. Spacerowaliśmy jeszcze godzinę.
- Fede...
Federico- tak wiem musisz iść ale pozwól że chociaż cię odprowadzę, ten ostatni raz...- złapał mnie za rękę i poszliśmy w kierunku mojego domu. Szliśmy pół godziny i zanim się obejrzałam byliśmy już pod moim domem. Teraz najgorsza, najtrudniejsza rzecz- pożegnanie...
- Fede...
Federico- nic nie mów- przytulił mnie mocno- nie musimy zrywać.
- Ale wiesz przecież że związki na odległość prędzej czy później się rozpadają...- ciągnęłam dalej.
Federico- ale nie nasz. Nie pamiętasz jak musiałem wyjechać do Włoch z YouMixu ? Daliśmy sobie rade w tedy to czemu teraz miałoby być inaczej ? Od tego są komórki, wideo rozmowy, SMSy, Gadu-Gadu czy Skype ?
- Fede to tylko wydaje się takie proste. Kiedy w tedy wyjechałeś ledwo dawałam sobie radę. Nie chcę znowu tego powtarzać. A jak zerwiemy to będę miała przynajmniej pewność że ty będziesz szczęśliwy z kimś innym...że zapomnisz o mnie...- nie wierzyłam w to co właśnie mówię.
Federico- czy ty się słyszysz ?- spojrzał mi w oczy i przytrzymał ręce na ramionach- spójrz na mnie ja nie potrafiłbym o tobie od tak zapomnieć a już tym bardzie zakochać się w kimś innym. To ty jesteś dla mnie wszystkim i to czy ze mną zerwiesz czy nie, nic nie zmieni. Daj nam chociaż szansę. Razem damy radę.
Nie potrafiłam oprzeć się jego oczom- no niech będzie...spróbujmy- na jego twarzy pojawił się ogromny uśmiech. Jak ja lubię kiedy się tak do mnie uśmiecha. Nacisnęłam delikatnie klamkę od drzwi.
Federico- będę dzwonił i pisał codziennie- przytulił mnie jeszcze raz, ostatni raz...
- Będę tęsknić- posłał mi buziaka i odwrócił się, pomału ruszył w drugą stronę. Nie ja tak nie mogę muszę mu powiedzieć że go kocham. Wiem że on o tym wie ale muszę mu to jeszcze raz powiedzieć. Wzięłam wdech i krzyknęłam z całej siły. Usłyszał mnie. W sumie to dziwne by było jakby mnie nie usłyszał bo co jak co ale głos mam mocny.
- FEDE !!!!!!!!!!- odwrócił się. W jego oczach zobaczyłam smutek, nadzieje i zdziwienie.
- KOCHAM CIĘ- podbiegłam do niego i pocałowałam w usta. Był to wspaniały pocałunek, pełen miłości.
Federico- ja ciebie też Lusiu ale przecież nie musiałaś mi tego mówić bo dobrze o tym wiem.
- No wiem ale musiałam...chciałam ci jeszcze raz to powiedzieć.
Federico przytulił mnie, gładząc moje blond loki. Staliśmy tak z 10 minut. Po chwili jednak odsunęłam się, popatrzyłam ostatni raz w te jego cudne, czekoladowe oczy.
- Do zobaczenia Feduś.
Federico- do zobaczenia Lusiu- naszę ręce rozłączyły się a każdy ruszył w swoją stronę. Obejrzałam się tylko raz, on zrobił to samo. Uśmiechnęłam się do niego a on do mnie. Weszłam do domu, zamknęłam drzwi i oparłam się o nie. Spojrzałam na zegar. Wskazywał 18.55 czyli mama zaraz będzie.
,,Dlaczego ??,,- zadawałam sobie w myślach. Poszłam do swojego pokoju zabrałam walizki i zeszłam z powrotem na dół. Mama już tam na mnie czekała.
Priscilla- gotowa ?
- Nigdy nie będę na to gotowa.
Priscilla- nie przesadzaj. Czy ty płakałaś ? Wiesz co o tym myślę.
- Niestety wiem ! Będę płakać ile mi się podoba bo mam swój powód !
Priscilla- dobra nie ważne a teraz marsz do samochodu- wzięłam walizkę i wyszłam. Poszłam za mamą do auta i pojechałyśmy na lotnisku. Szkoda że Fede i moi przyjaciele nie mogli przyjść chociaż się pożegnać. Ale to ja kazałam im nie przychodzić ze względu na moją matkę która zrobiłaby zaraz wielką awanturę a ja nie miałam na to już ochoty.
Żegnaj Buenos Aires, Studio, parku i butko z lodami gdzie chodziłam zawsze z Federico. Żegnajcie przyjaciele, domku. Żegnaj Fede...

                                                         Federico

Odkąd Lusia wyjechała minęły 4 miesiące. Studio pozbierało się po tym wszystkim. Pablo oferował nam nawet wznowienie trasy ale my nie mamy na to ochoty. Nie bez Lu. Właśnie Lu...rozmawiamy ze sobą kilka razy dziennie więc nie jest tak źle. Jednak to nie to samo. Ale nie mam co narzekać sam zaproponowałem związek na odległość i nie żałuję tego. Postanowiłem pójść do Violi i pogadać z nią bo sam nie wiem co ze sobą zrobić.

                                                           Violetta

Siedzę sobie w swoim pokoju i myślę nad tym wszystkim. Jest to dla mnie trudne. Wiem dziwnie to brzmi ja i Lu PRZYJACIÓŁKAMI no ale taka jest teraz prawda. Najbardziej martwię się jednak Fede. Nie jest taki sam jaki był wcześniej. Nie dziwie się mu w końcu jego miłość jest teraz na drugim końcu świata. Nie wiem jak ja bym się czuła gdyby spotkało mnie coś takiego z Leonem. Podeszłam do pianina i zaczęłam grać moją piosenkę na zajęcia z Pablo.
Po chwili skończyłam grać a do mojego pokoju wszedł Fede. Uśmiechnęłam się lekko on tak samo. Usiadł na moim łóżku, a ja usiadłam obok.
- Gorszy dzień ? Mój też...
Federico- tak tylko że te moje tzw. gorsze dni trwają już od 4 miesięcy. I z dnia na dzień zamiast cieszyć się że zostało już coraz mniej dni do jej powrotu. Ja mam na odwrót.
- Rozumiem cię też za nią tęsknię...Nie wiedziałam że kiedyś takie słowa przejdą mi przez gardło. Pomyśleć że jeszcze rok temu powiedziałabym że nie jest mi jej szkoda a teraz ? Teraz za nią tęsknię jak za jedną z największych przyjaciółek.
Federico- o matko ja jeszcze nie skończyłem piosenki na zajęcia z Pablo.
- Ja już swoją skończyłam chyba słyszałeś? A teraz twoja kolej teraz ty zagraj swoją.
Federico- no dobra ale mam jej dopiero kawałek. Gitara tam gdzie zawsze ?- spytał a ja kiwnęłam głową na tak, wyjął instrument i zaczął grać.
   
- Wow jest świetna.
Federico- dzięki i dziękuję za poprawienie nastroju.
- Ja też.
Federico- dobra ja wracam do siebie do pokoju jest późno. Dobranoc Violu.
- Dobranoc Fede.
Wyszedł a ja wysłałam tylko SMS do Leona, przebrałam się, umyłam i poszłam spać.

                                                              Federico

Jest późno. Postanowiłem iść teraz spać a jutro rano zadzwonić do mojej Lusi. Przebrałem się, wziąłem prysznic i poszedłem spać.
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
 Następnego dnia wstałem ok. 11 jak zawsze z resztą. Jest dzisiaj sobota więc nigdzie mi się nie śpieszy. Poszedłem do łazienki, załatwiłem poranne potrzeby, ubrałem się i ułożyłem grzywkę. Wróciłem do pokoju, sięgnąłem po laptopa a gdy się już włączył. Wszedłem na Skype, Lusia była aktywna więc bez wahania zadzwoniłem. Po chwili zobaczyłem moją ślicznotkę na ekranie monitora mojego laptopa.
  Znalezione obrazy dla zapytania violetta 3 ludmila uśmiechnięta  Ludmila- hej Feduś.
- Hej Lusiu tęskniłem.
Ludmila- ja za tobą też co u ciebie słychać ? Co u reszty ? Co ze Studiem i jak w BA ?
- Spokojnie wszystko ci opowiem- zaśmiałem się zadawała tysiące pytań na sekundę- u mnie bywało lepiej ale teraz jak cię zobaczyłem jest wspaniale, u reszty chyba podobnie a Studio wróciło już do normy, Pablo proponował nam wznowienie trasy ale nie mamy na razie na to ochoty.
Ludmila- co czemu ? Przecież to dobrze że chcą wznowić trasę ?
- No tak ale nie chcemy w nią jechać bez ciebie wolimy poczekać jeszcze te 2 miesiące i pojechać z tobą.
Ludmila- to miłe ale uważam że i tak powinniście jechać no ale to już zależy od was.
- A ty co robisz ? Jak ci się podoba w Los Angeles ?
Ludmila- nie jest źle ale wolałabym być teraz z wami w BA. Same nudy tutaj. Praktycznie cały czas siedzę sama w tym domu bo ojciec ciągle gdzieś wychodzi, ale jestem do tego już przyzwyczajona.
- Nie prawda...
Ludmila- prawda Fede. Jestem przyzwyczajona do siedzenia sama w domu. W Buenos matka też ciągle wyjeżdżała później zamieszkałyśmy z Violettą i wszystko się zmieniło.
- Na lepsze rzecz jasna ?
Ludmila- oczywiście- uśmiechnęła się- a ty nie miałeś mieć dzisiaj próby w Studiu dla tych ,,specjalnych,, uczniów ?
- Niee
Ludmila- na prawdę ? Bo mi się wydaję że tak.
- Tyy... no tak cholera zapomniałem !- zaczęła się śmiać. Nie dziwie jej się biegałem po pokoju i szukałem sam nie wiem czego.
Ludmila- dobra to ty leć odezwę się później. Pa
- Pa kochanie- posłałem jej buziaka i wybiegłem z domu. Zajebiście jestem już nieźle spóźniony.

KONIEC